Wakacje na wsi

Wakacje na wsiDla wielu Polaków mieszkających w miastach wakacje na wsi kojarzą się tylko ze smutną koniecznością powodowaną względami finansowymi, a nie wielką wyprawą na łono natury. To przykre, że są jeszcze tacy w Polsce, którym wieś ciągle kojarzy się z zaściankowością i z zacofaniem. Jeśli jednak wbrew tym opiniom planujesz spędzić wakacje lub ich część na wsi, będąc klasycznym mieszczuchem, który był tam jedynie przejazdem, musisz koniecznie przeczytać ten artykuł. Dzięki niemu twój urlop na wsi nie zamieni się w obóz przetrwania.

Po pierwsze pamiętaj, że na wsi nikt nie lubi szpanerstwa i snobizmu (co nie znaczy bynajmniej, że nie brak tam takich osobników). Nie chodzi o to by na siłę zamienić się w szarą masę, ale by zaskarbić sobie sympatię ludzi, których będziemy przecież często widywać. Musisz uwierzyć na słowo, że dla wielu zwłaszcza starszych mieszkańców sam fakt, że przyjechałeś z miasta sytuuje cię wyżej w hierarchii społecznej i jest dla nich synonimem sukcesu. I nie pytają wcale czy mieszkasz w bloku, czy w wielkim apartamentowcu. To nieważne. Natomiast młode pokolenie wychowane w duchu nowoczesności nie ma żadnych kompleksów pochodzenia, najczęściej bez problemu odnajduję się w przestrzeni miejskiej i dorastało w przekonaniu, że nie są wcale gorsi niż ich rówieśnicy z miast. Jeśli myślisz, że zaimponujesz komuś z tego pokolenia np. wymachując najnowszym modelem iphone'a to nie zdziw się, kiedy ktoś z miejscowych ostentacyjnie w twojej obecności będzie bawił się własnym. I przekonasz się wtedy na własnej skórze, że szukając sposobu na szpan łatwo zraziłeś do siebie ludzi, którzy byli być ci bardzo życzliwi i z którymi mógłbyś potencjalnie miło spędzić czas.

Po drugie mieszkańcy wsi cenią sobie otwartość i życzliwość. Wsie są najczęściej małymi, lecz w dzisiejszych czasach nie zamkniętymi społecznościami. Jeśli spotkasz kogoś nieznajomego na ulicy pamiętaj, że owszem ty możesz nie mieć pojęcia kim jest ta osoba, jednak ona może doskonale się orientować nie tylko u kogo mieszkasz na czas wakacji, ale także kim jesteś. Wieści na wsi rozchodzą się lotem błyskawicy, więc nie licz na anonimowość. Jeśli jako pierwszy uśmiechniesz się i powiesz dzień dobry bądź pewien, że dużo szybciej przestaniesz się czuć jako ten obcy, a być może poznasz kogoś interesującego.

Po trzecie pamiętaj, że entuzjazm w działaniu zawsze procentuję. Zwykle jest bowiem tak, że mieszkańcy wsi starają się być nieustannie życzliwi i próbują za wszelką cenę przynajmniej przez pewien czas urozmaicić pobyt urlopowiczom, sięgając po lokalne atrakcję. Jeśli więc nie jesteś entuzjastą próbowania nowych rzeczy postaraj się choć kilka razy powiedzieć tak, nawet jeśli w pierwszym odruchu byłbyś czemuś przeciwny. Owszem wiele rzeczy może nie przypaść ci do gustu, ale staraj się tego przesadnie nie okazywać, pamiętaj, że ktoś starał się, by umilić ci dzień. Uwierz, że nawet jeśli dojenie krowy nie spodoba ci się, jeśli zakończy się niepowodzeniem, to i tak zyskasz szacunek za samo podjęcie działania.

Czwarta rada dotyczy tych, którzy są zmotoryzowani. Musicie pamiętać, że na wsi są nie tylko ludzie, ale przede wszystkim wielka sfora różnorakich zwierząt. Wedle litery polskiego prawa zwierzęta w stadzie mogą być pędzone po drodze twardej tylko pod odpowiednim nadzorem. Oznacza to, że dzieciom poniżej 13 roku życia zabrania się wykonywać tej czynności. Praktyka jest na wsi oczywiście inna, dlatego trzeba mieć oczy wokół głowy. Jeśli zdarzy się wam podczas jazdy natknąć na pędzone z pastwiska bądź na pastwisko stado pamiętajcie, że najczęściej poganiacz bądź poganiacze (w wielu wypadkach dziecko z rodzicem, albo dwójka dzieci) w pierwszej kolejności myślą o was, nie zawsze myśląc przy tym o własnym bezpieczeństwie. To znaczy zrobią wszystko byście jak najswobodniej i bezpiecznie mogli przejechać. Rzecz jasna nie zawsze ta sztuka udaję się w pełni sprawnie.

Krów nie można wytresować jak psów, a nawet jeśli reagują na polecenia, to ich reakcji nigdy nie można przewidzieć. Jeśli sądzicie, że klakson albo dzwonek rowerowy wam w czymś pomoże to się mylicie, krowy z reguły nie reagują na te dźwięki. Może myślicie, że w ten sposób pomagacie poganiaczom - to znów się mylicie. Co najwyżej zirytujecie ich swoją nadgorliwością i pokażecie im, że na nic ich starania.

Jako rowerzysta ma się łatwiej, bowiem poganiacze najczęściej korzystają z rowerów, więc krowy są z nimi obyte, a poza tym są znacznie mniejsze niż auta. Wystarczy trochę cywilnej odwagi i przejedziemy bez problemu, bo podkreślam nikt nie pędzi krów, które byłyby w stanie kogoś skrzywdzić, a krowy przecież nie zwykły gryźć ani gonić rowerzystów. Na ogół to one uciekają na widok roweru sądząc, że to poganiacz znajduję się za nimi. I muszę przy okazji przypomnieć, że pytanie o to, czy w stadzie są byki może jedynie spotkać się z odpowiedzią, którą będzie wybuch salwy śmiechu. Uspokajam. Nie, nikt normalny na wsi nie pędzi drogą byków, polska droga to nie hiszpańska korrida.

Jeśli jedziecie samochodem sytuacja jest bardziej skomplikowana, ale spokojnie macie dwa wyjścia. Pierwszym jest oczywiście spowolnienie jazdy i czekanie na moment, w którym poganiacze przegonią stado na jedną stronę. Wtedy należy zdecydowanie, lecz nie raptownie ruszyć i starając się nie zatrzymywać jechać. Jeśli poganiaczom to się nie uda za pierwszym razem, to bądźcie pewni, że spróbują przynajmniej kolejne dwa. Rzecz jasna wybiorą tę stronę, która wyda im się korzystniejsza. Jeśli po lewej stronie są zabudowania, a po prawej pastwiska czy pola, wybiorą wówczas prawą. Jeśli po obydwu stronach są pastwiska albo zabudowania to zdecydują się na tę, na której znajduję się większa część stada.

Drugim sposobem raczej tym nie preferowanym jest jazda za stadem i oczekiwanie, że albo zrobi się luka albo stado gdzieś skręci. To raczej marnotrawstwo czasu i nerwów. Jeśli natomiast to wy możecie pojechać inną drogą, to skorzystajcie z tego. Warto też pamiętać, że krowy świadomie nie uszkodzą auta. One zwykle się go nie boją, być może traktują go jako obiekt żywy, które tak jak one się porusza, dlatego naturalnym jest, że mogą tak jak w przypadku innego zwierzęcia poruszającego się otrzeć się o niego, co może spowodować uszkodzenie, a szczególnie narażone są na to samochodowe lusterka. Nie może zatem dziwić, że krowy mogą nagle zmienić tempo i zacząć biec, albo zmienić kierunek i przebiec na drugą stronę tuż przed jadącym samochodem. Nie myślcie wtedy, że właśnie zostaliście zaatakowani, nic bardziej mylnego. Taka jest ich bowiem zwierzęca natura, a człowiek w starciu z nią bywa częstokroć bezsilny. Dobry poganiacz nigdy nie daję jednak za wygraną i jest jak najbardziej życzliwy kierowcy i pasażerom pojazdu. Odblokowanie drogi dla przejazdu samochodu to jego obowiązek, o którym nie musicie mu przypominać. Krzyki i niewybredne komentarze są tu zbędne, zwłaszcza, kiedy ktoś uważa, że to potrafi kogoś tym zmotywować do działania. Pamiętajcie jeśli jesteście życzliwymi kierowcami, z pewnością nie będziecie mieli większych problemów z przejazdem przez stado krów.

Piątą i zarazem ostatnią radą jest, by zawsze pamiętać o swoim bezpieczeństwie. Natura jest piękna, ale potrafi być równie niebezpieczna, dlatego jeśli lubicie samotne spacery, to musicie pamiętać, że las to nie miejski park. Tutaj mieszka wiele dzikich i niebezpiecznych zwierząt. Ostatnimi czasy najłatwiej w polskich lasach natknąć się na dzika, lisa czy wilka, a te zwierzęta szczególnie w okresach opieki nad młodymi mogą być bardzo, podkreślam bardzo niebezpieczne. Nie wspominając o zwierzętach zarażonych wścieklizną, to nie żadna legenda ani mit. Dzikie zwierzę, które się nas nie boi z pewnością nie ma dobrych zamiarów. Najlepiej więc podczas spacerów mieć ze sobą jakiegoś kompana, najlepiej kogoś kto zna już teren, w którym się poruszamy i orientuje się, co do potencjalnych zagrożeń. Jeśli myślicie, że podpieranie się kijkiem podczas wędrówek nie jest cool, to pomyślcie o tym, czy będziecie w stanie w jednej chwili znaleźć taki kij do obrony. Drugą zaletą spacerów z kijem w ręku po lasach na wsi jest fakt, że nie wszystkie leśne ścieżki są stale uczęszczane. W miejscach, gdzie w bardzo bliskim odstępie znajdują się dwa drzewa, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że znajduję się tam pajęczyny, mając kij w ręku można pozbyć się ich i swobodnie przejść, unikając tym samym spotkania z pająkiem.
Nie doradzam organizowania takich leśnych wypraw w bardzo upalne dni, bo do lasu nie można założyć ani sandałów ani letniej odzieży. Latem na wsi, a szczególnie w lesie niemal wszędzie obecne są kleszcze, komary i meszki. Wystarczy choćby skrawek odkrytego ciała, by stać się ich ofiarą. Nie wolno także zapominać, że w polskich lasach i na łąkach jest wiele trujących roślin. Na szczególną uwagę zasługuję Pokrzyk (zwany wilczą jagodą) czy barszcz Sosnowskiego. Ta pierwsza jest krzewem, którego owoce na pierwszy rzut oka wyglądają na jagody, co w większości przypadków zatrucia było powodem ich spożycia. Natomiast druga wspominana roślina wywołuje bardzo poważne poparzenia skóry, chociaż wygląda zupełnie niegroźnie.

Jeśli skorzystacie z tych pięciu rad z pewnością, wasze wakacje na wsi będą udane i będziecie mogli powiedzieć z dumą, że potraficie się odnaleźć nie tylko w miejskiej, ale też wiejskiej przestrzeni. Może w przyszłym roku znów wrócicie na wieś?